8 maja 2021
Standardy
Nie tak miał wyglądać początek miesiąca. Wiele wskazywało na to, że zaraz po majówce będziemy mogli wrócić do teatrów. Tak z pewnością można było zrozumieć sugestie ministra zdrowia o otwieraniu instytucji kultury w maju – i tak je dość powszechnie w środowisku rozumiano. W efekcie niejeden teatr czekał już z gotowym repertuarem, wróciły na afisze premiery, te wiosenne i te wcześniej przekładane. Tymczasem okazało się, że przyjdzie teatrowi i teatromanom czekać na otwarcie do końca maja. I znów zmiana repertuaru, przekładanie premier, zwrot wykupionych biletów. Znów teatr, który przecież zdążył udowodnić, że potrafi działać w ścisłym reżimie sanitarnym, okazał się większym zagrożeniem epidemicznym niż otwarte centra handlowe, hale sportowe czy markety budowlane. Znów artyści znaleźli się na końcu kolejki instytucji do otwarcia. I co więcej, najwyraźniej nikt z decydentów nie zauważył, że wielkimi krokami zbliżają się wakacje – okres w teatrach tradycyjnie słabszy frekwencyjnie. Przesunięcie otwarcia z początku na koniec maja będzie miało inne skutki, niż gdyby odbyło się w styczniu, lutym, czy nawet w kwietniu.
Spotęgowanych pandemią, a niedocenianych problemów jest zresztą w teatrze dużo więcej. Niedawno na przykład kilka z nich wskazała Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych w swoim nowym cyklu spotkań online „Czynne poniedziałki”, gdzie omawiane są najważniejsze dla środowiska reżyserskiego tematy. Pierwsze spotkanie poświęcone było reżyserom debiutantom, którzy z powodu pandemii – zamykania teatrów, ich problemów budżetowych i ciągle niepewnego jutra – właściwie zostali pozbawieni możliwości debiutu. A im dłużej funkcjonujemy w pandemicznym reżimie, tym więcej będzie takich zawieszonych debiutantów. Młodzi ludzie, nie mogąc zaistnieć w zawodzie, być może będą zmuszeni z niego zrezygnować.
Przy okazji wstrzymanych debiutów, jak wskazuje Gildia, pandemia ujawniła również sporo problemów systemowych, z jakimi muszą się mierzyć młodzi reżyserzy. Pierwsze sygnalizowano już rok temu, po pierwszym lockdownie. To na przykład brak umów przed rozpoczęciem pracy nad spektaklem, a zatem i niejasne warunki finansowe, a w końcu brak zapłaty za niedokończoną, a przerwaną pracę (podpierany pytaniami o to, czy praca koncepcyjna to na pewno praca).
Wspominam o tych sprawach dlatego, że wiele omawianych na spotkaniu Gildii problemów w zasadzie można by sprowadzić do jednego – powszechnego od lat i znanego debiutantom w niemal każdej branży pod hasłem „będzie pan(i) mieć do CV”. Różnica polega głównie na tym, że mało która branża przejmuje się młodymi (bo przecież my też kiedyś przez to przeszliśmy). Natomiast Gildia Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych, wraz z Kołem Młodych GPRiRT i – co ważne – w konsultacji z dyrektorami teatrów, tworzy „Elementarz dobrego debiutu”, dokument, który w założeniu ma uporządkować zasady współpracy debiutantów z teatrami, uwzględniając interes obu stron, i obu stronom wskazywać dobre praktyki takiej współpracy. Z pewnością wielu problemów „Elementarz” od razu nie rozwiąże, ale dla młodych i przyszłych reżyserów może być praktycznym przewodnikiem po kwestiach formalnych pracy nad spektaklem – i miejmy nadzieję, że z jego pomocą młodzi kiedyś zmienią standardy swojej pracy.