Jesteście okej

Jesteście okej
Oszuści, reż. Michał Buszewicz / fot. Edgar de Poray / Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Buszewicz i Sobik z premedytacją mnożą odniesienia, cytaty i parafrazy z filmów oraz seriali – od Funny Games Michaela Hanekego po kultowe Z Archiwum X. Osią spektaklu staje się seria wyzwań, przypominających rodzaj dramatoterapii.

Syndrom oszusta to stan, w którym osoba z niską samooceną tłumaczy swoje sukcesy przypadkiem, a nie talentem czy umiejętnościami. Ma też przekonanie, że oszukuje wszystkich wokół i w związku z tym nie zasługuje na zajmowane stanowisko, uznanie, partnera czy przyjaciół. Co więcej, w każdej chwili może zostać zdemaskowana, wyśmiana i odrzucona.

Możliwości ujęcia tematu było wiele – od psychologicznego thrillera po komedię obyczajową. Twórcy Oszustów w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, czyli dramatopisarka Daria Sobik i reżyser Michał Buszewicz, zdecydowali się na teatr absurdu, groteskę i surrealizm. W efekcie forma momentami przesłania treść. Szczególnie na początku, gdy poznajemy bohaterów tego osobliwego eksperymentu i nie potrafimy jeszcze rozpoznać reguł rządzących sceniczną rzeczywistością.

Z dziwacznym zachowaniem postaci i nieprzewidywalnością dialogów oswajamy się stopniowo, choć pierwsze salwy śmiechu rozbrzmiewają już w początkowych minutach spektaklu. Mimo to nawet po jego zakończeniu wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Gdzie właściwie jesteśmy? Scenografia Piotra Michalskiego tworzy przestrzeń pozornie zwyczajną, a jednocześnie bliżej nieokreśloną i nieoczywistą: ściany z otworami na drzwi, duży zegar i kilka przypadkowo rozstawionych krzeseł. Po prawej stronie znajduje się pokryte sztuczną murawą pole do gry w minigolfa. Z tyłu wznosi się ściana białych żaluzji. Może to jakieś biuro? Przy bliższym spojrzeniu okazuje się jednak, że nogi krzeseł są spiłowane, przez co meble zdają się zapadać w podłogę, zegar przyspiesza, a jedna ze ścian jest wykrzywiona. To miejsce niepewne i zniekształcone – jak świadomość kogoś, kto wciąż podejrzewa, że znalazł się nie tam, gdzie powinien.

Możemy się jedynie domyślać, skąd się tu wzięła piątka bohaterów i kim oni właściwie są? Czy to grupa przyjaciół w escape roomie, czy dusze w czyśćcu pokutujące? Uwięzieni pozostają skazani na siebie niczym postaci z Sartreʼowskiego Za zamkniętymi drzwiami. W pewnym momencie odwiedza ich ogromne włochate straszydło (Beata Wnęk-Malec) – coś pomiędzy Yeti a Babą Jagą – które niczym głos z horroru The Ring oznajmia, że zostało im siedem dni. Na co?

Buszewicz i Sobik z premedytacją mnożą odniesienia, cytaty i parafrazy z filmów oraz seriali – od Funny Games Michaela Hanekego po kultowe Z Archiwum X. Osią spektaklu staje się seria wyzwań, przypominających rodzaj dramatoterapii, w której członkowie grupy nieustannie zmieniają role i odgrywają scenki po to, by ujawnić momenty, w których czują się oszustami. Motyw ten został luźno wpisany w konwencję telewizyjnego show prowadzonego przez nieśmiałego prezentera (Andrzej Jakubczyk), który sam jest dręczony lękiem, że zawiedzie i straci pracę. Doskwiera mu również świadomość, że czyta z promptera i tym samym wykonuje pracę pozbawioną elementu twórczego.

Pozostała czwórka prezentuje rozmaite warianty syndromu oszusta. Zestresowana artystka (Karolina Kuklińska) wspomina, jak podczas swojej pierwszej wystawy przypadkiem podsłuchała widza, który stwierdził, że „współczesna sztuka znalazła się w smutnym miejscu”. Architektka (Judyta Paradzińska) przyznaje ze wstydem, że nie potrafi obliczyć grubości stropu. Problemy pozostałej dwójki (granej przez Monikę Stanek i Konrada Wosika) są bardziej osobliwe. Bohaterka prześladuje mężczyzn, którzy jej się podobają. Jest natarczywa niczym postać z filmu szpiegowskiego. Śledztwa prowadzi z obsesyjną skrupulatnością i przy użyciu gazet z wyciętymi dziurami na oczy. Bohater z kolei myje stopy w sposób pasywny (czeka, aż spłynie po nich woda) i tak też zachowuje się w relacjach. Wprowadza w błąd swoje partnerki, których planom i prośbom bezrefleksyjnie się poddaje, ukrywając własne poglądy i potrzeby. Wszyscy są tu neurotyczni i rozbici. Próbują odnaleźć sens w absurdalnej grze o poczucie własnej wartości.

Twórcy sięgają po różne odcienie groteski – od klasyków gatunku, takich jak Beckett czy Ionesco, po Latający Cyrk Monty Pythona i współczesne kabarety. Wszystko zmienia się w zawrotnym tempie. Dynamikę potęgują światła (Oksana Pawełko i Wojciech Gieroń) oraz kostiumy Lili Dziedzic, która przebiera bohaterów raz w czarne palta detektywów, innym razem w luksusowe futra gwiazd show-biznesu. Na jednej z koszulek znajduje się napis niczym z Magritteʼowskiego obrazu: „To nie jest koszulka, tylko sukienka”.

Oszuści, reż. Michał Buszewicz / fot. Edgar de Poray / Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Zmiana nastroju na bardziej refleksyjny i melancholijny następuje w drugiej części spektaklu. Solowe zwierzenia ustępują duetom: jedni umawiają się na randkę, inni próbują dotrzeć do prawdy o przeszłości. Pojawia się też scena terapii dla wspomnianego wcześniej straszydła, które wątpi, czy dobrze wykonuje swoje obowiązki. Postać ta jest swoistym deus ex machina. Finalnie zawstydza całą grupę, przekonując, że ich oszustwo polega właśnie na tym, iż udają oszustów i bez potrzeby się nakręcają. „Jesteście okej” mówi, wskazując wyjście z pomieszczenia, które przez cały czas było tuż obok. A jednak nikt nie wychodzi. Bohaterowie zaczynają swoje siedem dni od nowa – tym razem z nieskrywaną perwersyjną przyjemnością.

I choć wspomniany zegar chodzi zbyt szybko, to wielu widzów mogło poczuć lekkie znużenie, zwłaszcza jeśli nie bawi ich ten rodzaj dowcipu. Trudno jednak nie docenić lekkości i bezpretensjonalności zabawy konwencjami. Poza tym przedstawienie spełnia swoje terapeutyczne zadanie. Każdy z nas ma jakieś osobliwości i każdy się czegoś boi. I niech nikt nie oszukuje, że jest inaczej. Nie udawajmy też, że nie lubimy czasem poużalać się nad sobą – najlepiej przy życzliwej publiczności.

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu, Oszuści, reżyseria i tekst Michał Buszewicz, dramaturgia i tekst Daria Sobik, scenografia Piotr Michalski, kostiumy Lila Dziedzic, reżyseria świateł Oksana Pawełko, Wojciech Gieroń, muzyka Baasch, choreografia Katarzyna Sikora, premiera 25 października 2025.

Henryk Mazurkiewicz

Doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii, specjalizujący się w antropologii filozoficznej i kulturowej. Krytyk teatralny, członek redakcji portalu teatralny.pl, współpracuje z pismami „Teatr”, „nietak!t”, „Rita Baum”, „Teatr Lalek”, „Notatnik Teatralny”. Współorganizator Festiwalu Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu. Współautor e-booka poświęconego teatrowi offowemu Offologia dla opornych (2022). Zwycięzca Nurtu Off XLIV Przeglądu Piosenki Aktorskiej.