Pomnik niezgody

Pomnik niezgody
Klątwa, reż. Oliver Frljić / fot. Magda Hueckel / Teatr Powszechny w Warszawie
Może zbyt długo łudziliśmy się, że to sztuka dokona za nas realnej zmiany – zamiast widzieć w niej narzędzie diagnozy, czasem wręcz profetycznej. Frljić postawił trafną diagnozę, lecz rzeczywistość nie tylko jej nie przyjęła – odpowiedziała kontratakiem.

1 czerwca odbył się ostatni w tym sezonie pokaz Klątwy w reżyserii Olivera Frljicia. Możliwe, że ostatni w ogóle – biorąc pod uwagę nadchodzącą zmianę dyrekcji w Teatrze Powszechnym w Warszawie i formułowane przez dyrektorkę elektkę Maję Kleczewską zapowiedzi wyraźnego przeobrażenia programu instytucji. Może to dobry moment, by jeszcze raz – osiem lat po premierze – przyjrzeć się, co przyniosła nam Klątwa, z czym nas zostawiła. Piszą o tym osoby, które przez lata uważnie obserwowały dzieło Frljicia oraz konsekwencje przez nie wywołane: Agnieszka Jakimiak, Paweł Dobrowolski, Edwin Bendyk i Witold Mrozek. (red.)

Klątwę w reżyserii Olivera Frljicia oglądałem ponownie w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich – w chwili, gdy coraz bardziej realne stawało się zwycięstwo ultraprawicowego kandydata popieranego przez PiS, Karola Nawrockiego.

To spotkanie z przedstawieniem było jednak nie tylko powrotem do teatralnego doświadczenia – stało się konfrontacją z samym sobą sprzed ośmiu lat: naiwnie wierzącym w siłę teatru, jego zdolność przemieniania rzeczywistości, rozbrajania społecznych tabu i burzenia struktur władzy. Premiera Klątwy w 2017 roku zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Dałem temu wyraz w tekście Porozmawiajmy o religii, opublikowanym w miesięczniku „Dialog”. Wówczas postrzegałem ten spektakl nie tylko jako odważny akt artystyczny, ale także jako radykalny gest polityczny – wymierzony w fundamenty ówczesnego systemu społeczno-moralnego. Zachwycał mnie teatr, który nie kluczył, nie chował się za metaforą, ale mówił wprost: o Kościele jako instytucji władzy, o przemocy symbolicznej, o cenzurze, aborcji, nacjonalizmie i wszechobecnej hipokryzji. Wierzyłem, że nie da się przejść obok tego przedstawienia obojętnie, że jego przekaz rozsadza nasze myślenie. Wierzyłem, że uruchomi debatę, dokona przewartościowania, może nawet wywoła społeczną zmianę.

Dziś, osiem lat później, oglądałem ten sam spektakl z poczuciem klęski. W dniu wyborów, które wyniosły na urząd prezydenta człowieka będącego ucieleśnieniem konserwatywnego odwrotu, Klątwa wybrzmiewa jak echo niespełnionej obietnicy. Bo przecież – jak pokazała ostatnia dekada – nie tylko nie nastąpił żaden postęp w sprawach, o których mówił Frljić, ale wręcz doszło do brutalnego backlashu. Prawa reprodukcyjne kobiet zostały jeszcze bardziej ograniczone, niż było to w 2017 roku. Mowa nienawiści wobec imigrantów stała się normą, a język debaty publicznej coraz śmielej flirtuje z narracjami faszyzującymi. Kościół, mimo licznych kompromitujących afer, nadal odgrywa centralną rolę w życiu publicznym, a wolność artystyczna – ta sama, którą Klątwa tak radykalnie testowała – pozostaje przedmiotem ciągłych ataków i kontroli.

To już nie jest teatr, który miał coś rozsadzić. Dziś to raczej rodzaj społecznego epitafium – przypomnienie, że byliśmy gotowi mówić, krzyczeć, przeciwstawiać się. I bronić przegranych spraw.

Kluczowe, powracające w spektaklu jak refren zdanie – „cokolwiek robimy i mówimy na scenie, to tylko fikcja” – w dniu premiery brzmiało dla mnie ironicznie. W dniu wyboru Karola Nawrockiego na prezydenta Polski wydało się już gorzką konstatacją bezsilności sztuki wobec systemowych przemian – aktem kapitulacji. Teatr, który miał być narzędziem oporu, okazał się przestrzenią zamkniętą w granicach własnej konwencji. Nie chodzi o to, że Klątwa była nieskuteczna. Przeciwnie – to wciąż najodważniejsza, najbardziej bezkompromisowa wypowiedź teatralna ostatnich lat. Być może jednak zbyt długo łudziliśmy się, że to sztuka dokona za nas realnej zmiany – zamiast widzieć w niej narzędzie diagnozy, czasem wręcz profetycznej. Frljić postawił trafną diagnozę, lecz rzeczywistość nie tylko jej nie przyjęła – odpowiedziała kontratakiem.

Mimo tej goryczy spektakl nie stracił nic ze swojej świeżości. Jego forma wciąż poraża radykalizmem, bezkompromisowością, aktualnością. Estetyka Klątwy – balansująca między performansem, dekonstrukcją a prowokacją – nadal działa. Styl Frljicia, oparty na bezpośrednim zwrocie do widza, zderzaniu sacrum z brutalnym językiem polityki i cielesności, nie zestarzał się. Wręcz przeciwnie – dziś, w świecie jeszcze bardziej spolaryzowanym, okazuje się zaskakująco adekwatny.

To, co szczególnie uderza przy ponownym oglądaniu Klątwy, to doskonała konstrukcja dramaturgiczna spektaklu – jego rytm, puls, zdolność balansowania między śmiechem a szokiem, groteską a oskarżeniem. Aktorzy – mimo upływu lat – nadal niosą tę opowieść z pełnym zaangażowaniem. Ale to już nie jest teatr, który miał coś rozsadzić. Dziś to raczej pomnik niezgody, rodzaj społecznego epitafium – przypomnienie, że byliśmy gotowi mówić, krzyczeć, przeciwstawiać się. I bronić przegranych spraw.

Oglądanie Klątwy w 2025 roku było dla mnie doświadczeniem głębokiego dysonansu: z jednej strony – podziwiam ten spektakl za jego artystyczną i ideową odwagę; z drugiej – nie sposób nie odczuwać bezradności wobec faktu, że nie zapobiegł temu, przed czym przestrzegał. Ale może właśnie w tym tkwi jego siła: że wciąż dotyka. Że nie pozwala zapomnieć. Że przypomina, czym może być teatr – jeśli tylko przestaniemy się łudzić, że zmieni świat natychmiast, i uznamy, że jego prawdziwą rolą jest stawianie najtrudniejszych pytań. Nawet jeśli chwilowo trafiają w pustkę.

Paweł Dobrowolski

Dyrektor naczelny Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Wcześniej zastępca dyrektora Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Studiował wiedzę o teatrze w Akademii Teatralnej w Warszawie i filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Dramaturg i współtwórca scenariusza spektaklu Śmierć Jana Pawła II w reżyserii Jakuba Skrzywanka. Jako dramaturg współpracował też m.in. z Michałem Zadarą, Natalią Korczakowską czy Agnieszką Błońską. Do marca 2024 roku dyrektor Festiwalu Nowe Epifanie, organizowanego przez Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie.