Kozyra i Jezus

Kozyra i Jezus
Rewizja procesu Jezusa, reż. Katarzyna Kozyra, Krysia Bednarek / fot. HaWa / Narodowy Stary Teatr
Rewizja procesu Jezusa to wkroczenie Katarzyny Kozyry na teren prawdziwego teatru, z właściwą mu formą i językiem. Spektakl nie spełnia jednak oczekiwań. Jest prosty, a nawet zgrzebny. Za prosty i za zgrzebny.

W 2012 roku Katarzyna Kozyra poświęciła się artystycznej eksploracji tak zwanego syndromu jerozolimskiego. W psychiatrycznej literaturze fachowej nazywa się w ten sposób zaburzenie dotykające pielgrzymów w Ziemi Świętej, którzy uznają siebie za wcielenie Jezusa. Wielu ludzi przebywających w pobliżu Grobu Pańskiego w Jerozolimie zdradza jego objawy.

Kozyra, sama będąc zadeklarowaną ateistką, poświęciła temu zagadnieniu najdłuższy w swojej karierze, trwający do dziś projekt Szukając Jezusa. W jego ramach poszukuje ludzi owładniętych syndromem, nawiedzonych outsiderów z różnych stron świata. Każdy z nich, uznając się za Jezusa, zdobywa się jednocześnie na gest oswobodzenia z więzów społecznych i ograniczeń, jakie niesie zinstytucjonalizowana religia, płacąc za to wysoką cenę – bycia uznanym przez resztę społeczeństwa za osobę zaburzoną psychicznie.

W cyklu Szukając Jezusa Kozyra bada tożsamości głębokie, sam rdzeń istnienia. Pytanie o to, kim jestem, stanowi przecież istotę religii: w każdym człowieku skrzy się iskra boskości. Artystki nie interesują rozstrzygnięcia religioznawcze, nie porusza kwestii politycznych. Drąży głębiej, usiłuje zrozumieć, jak to się dzieje, że ktoś porzuca wszystko, rusza na pustynię i głosi słowo Boże.

W rezultacie powstała seria zarejestrowanych w formie filmowej rozmów o wierze, religii, sensie życia – w czasie późnego kapitalizmu, w miejscu tak podzielonym, pełnym niepokoju i zamieszania, jakim jest dzisiejsza Jerozolima. Na rozmówców artystka początkowo patrzyła z fascynacją, ale i z dystansem. Sympatyzowała z nimi, sama jednak ukrywała się za pytaniami. Z biegiem czasu coraz bardziej przywiązywała się do swoich bohaterów. Ważne stało się zwłaszcza spotkanie z Arielem Allorem Cohenem, rabinem i kabalistą owładniętym ideą rewizji procesu Jezusa. Oddając go ponownie wspólnocie żydowskiej, można naprawić zło, jakie zdarzyło się w konsekwencji ukrzyżowania (chrześcijaństwo i ostatnie dwa tysiące lat historii). Kościelny system religijny, który zawłaszczył Jezusa, odpowiada, według Allora Cohena, za kryzys duchowości na świecie. To właśnie dzięki rabinowi z Jerozolimy artystka postawiła sobie nowe wyzwanie. We współpracy z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie stworzyła przedstawienie Rewizja procesu Jezusa.

To nie pierwsza próba w trakcie tych dwóch tysięcy lat. W 1933 roku zdarzyło się nawet, że jerozolimski trybunał oficjalnie dokonał ponownego rozpatrzenia procesu. Orzeczono wtedy, że postępowanie przed Sanhedrynem było obarczone błędami, przez co wyrok śmierci na Jezusa powinno się odwołać. Inną ważną rzeczą jest fakt, że w polskiej sferze publicznej w ostatnich kilkunastu latach narasta krytyka Kościoła katolickiego. Pojawiają się także próby innego niż uświęcone ortodoksją odczytania dziejów Jezusa, czego przykładem jest książka Piotra Augustyniaka Jezus Niechrystus z 2021 roku. W sztukach wizualnych ważną analizą roli Kościoła w polskiej rzeczywistości była Msza (2011) Artura Żmijewskiego wynikająca z żałoby narodowej po katastrofie smoleńskiej. Inscenizując w Teatrze Dramatycznym katolicki rytuał, artysta udowodnił, że jest on pustą formą. Na takim tle pojawia się Kozyra z projektem o Jezusie. Nie czyni w nim jednak żadnych odniesień do tych istotnych przecież kontekstów.

Kozyra wielokrotnie korzystała z elementów formy teatralnej i sztuk performatywnych, ale do tej pory nie zdarzyło jej się reżyserować spektaklu. Filmowała twarze tancerzy podczas ich występów. Urządzała casting na siebie samą. Występowała jako śpiewaczka operowa, findesieclowa intelektualistka, czirliderka, uczestniczka drag queen shows. Były to mniej lub bardziej rozbudowane performanse z publicznością, filmy i akcje dokamerowe. Te prace, inspirowane operą i teatrem, przede wszystkim w ich barokowych wersjach, spotkały się z ogólnym aplauzem. Tymczasem przygotowane we współpracy z młodą dramaturżką i reżyserką Krysią Bednarek przedstawienie jest wkroczeniem Kozyry na teren prawdziwego teatru, z właściwą mu formą i językiem – i nie spełnia oczekiwań. Jest proste, a nawet zgrzebne. Za proste i za zgrzebne. Są tu reflektory, podświetlany podest, ekran dla multimediów w głębi sceny. Nad widownią wisi sporych rozmiarów krzyż – tak nisko, że prawie dotyka głów publiczności.

Efekty dźwiękowe – bo przedstawieniu towarzyszy gościnny set didżejski Karoliny Kędziory – wideo oraz światło nie ratują sytuacji. Treść jest banalna, a wyrażająca ją forma teatralna nieadekwatna. Rewizja… sprawia wrażenie zorganizowanej w wielkim pośpiechu. Niewykorzystana została szansa, by mocnym akcentem włączyć się w dzisiejszą dyskusję o Kościele w Polsce i na świecie.

Przedstawienie podzielono na cztery części. Potraktowane one zostały – z wyjątkiem ostatniej – jako rodzaj klipu popularnonaukowego. Treści opowiada się więc w sposób dość ogólnikowy, niekiedy tylko je inscenizując. Całość kojarzy się ze szkolną akademią przetykaną skeczami z kabaretu. Aktorzy regularnie i bezpośrednio zwracają się do publiczności. Słuchamy historii dojścia artystki do momentu, w którym zdecydowała się na rewizję procesu. Pokrótce rysuje się polityczne tło działania Jezusa w Galilei. Potem omawiane są same procesy – żydowski i rzymski, z naciskiem na nieprawidłowości. Na zakończenie dzieje się coś, co ma stanowić jakąś konkluzję w sytuacji niekonkluzywnej – aktorzy wzywają Jezusa do stawienia się na scenie, by sam zaświadczył o procesach.

Na scenie widać pięcioro tańczących postaci.
Rewizja procesu Jezusa, reż. Katarzyna Kozyra, Krysia Bednarek / fot. HaWa / Narodowy Stary Teatr

No właśnie, niby wszystko jest na poważnie, ale przecież same reżyserki wciąż puszczają do nas oko, pokazując, że to tylko teatr. Jezus nie pojawia się – i ma to świadczyć o czym? O prawdzie czy nieprawdzie całego przedsięwzięcia? Projektu religijnego? Nie pojawia się, bo nie chce grać na scenie, czy dlatego, że nie istnieje? Otwierają się za to drzwi i bucha oślepiające światło, w które wszyscy wchodzimy.

W foyer czeka na nas brama sklecona z dwóch krzyży z napisem: „Wszystko wreszcie będzie dobrze”. Nie można lepiej wyrazić twórczej niemocy, jaka dopadła artystkę. Mam nadzieję, że to tylko wypadek przy pracy i Katarzyna Kozyra znajdzie sposób, by lepiej zakończyć swój wieloletni i niezwykle interesujący projekt. W Teatrze Starym bowiem Jezusa nie znalazła.

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, Rewizja procesu Jezusa, koncepcja Katarzyna Kozyra, scenariusz, dramaturgia Krysia Bednarek, reżyseria Katarzyna Kozyra, Krysia Bednarek, scenografia, kostiumy Alek Ślesiński, reżyseria światła Aleksandr Prowaliński, Klaudyna Schubert, muzyka Karolina Kędziora, premiera 7 czerwca 2025.

Magdalena Ujma

Krytyczka i historyczka sztuki, kuratorka wystaw sztuki współczesnej. Pracuje w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka i w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, gdzie kieruje czasopismem „Restart”. Wydała książkę O krytyce (2024). Członkini Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA.